Witajcie wszystkie smutasy!!!

Dzisiaj przeczytałem sobie znowu dwa rozdzialy smutnej twórczości „dzidzi”. Kociol pyta po co to robie. Sam nie wiem. Czuje jakas wewnetrzna potrzebe uświadamiania sobie ze ten swiat, który ona opisuje to tylko wytwor chorej wyobrazni, ze to koszmar którego my nie musimy przezywac. Wystarczy ze spojrzymy przez okno na piekne słonce lub pojdziemy na spacer brzegiem oceanu i zastanawiamy się dlaczego ludzie maja w sobie tyle smutku. Jakze inne były by te opowieści pisane przez Australijczyka, który cale zycie spędził na Goldcoast gdzie plaze zachwycaja swoim widokiem i wakacje trwaja caly rok; surfujac na desce i imprezujac ze znajomymi. Czy naprawde trzeba sobie w naszym kraju „wybijac żeby” by się nie odróżniać od innych i czy naprawde jesteśmy tak zacofani ze nie potrafimy zachowac się na lotnisku..? Tak nas widzi „pisareczka”.
Wiem ze potrafimy niezle sobie radzic z nowymi sytuacjami. Mamy maly współczynnik tego co tu Australijczycy nazywaja „resistance to change”. Odnajdujemy się w nowych sytuacjach. Potrafimy się zmienic, zmienic nasze zachowanie by się dostosowac do nowego otoczenia. Niestety przy okazji tracimy to czego zazdroszcza nam inni. Przestajemy być tak życzliwi gościnni i pomocni jak u siebie w domu. Polacy za granica; szczególnie ci którzy wyjechali kilka ladnych lat temu- pomimo tej przykrywki jedności wspólnoty polskości czy polskich klubow i wspolnych spotkan staja się bezdusznymi potworami które zwracaja uwage tylko na koniec swojego nosa. Boja się ze możesz ich o cos poprosic i będą musieli wymyślać 1000 wymowek. Zyja w zupełnie innym swiecie, wierzac ze Polska to dalej kraj zacofany i temat wstydliwy. Miałem okazje porozmawiac z kilkoma osobami w sile wieku, których przekonania sa potwornym wypatrzeniem polskiej rzeczywistości. To dziwne ze ci ludzie maja w sobie taka wielka nienawiść do Polski i wszystkiego co polskie.
Niektórzy mogą pomyśleć; niestety tak się tu zyje takie sa realia mieszkania na zachodzie. To dlaczego Australijczycy potrafia być tak życzliwi. Dlaczego maja tyle radości i pogody zycia. Dlaczego kierowca autobusu potrafi zboczyc z wyznaczonej trasy i podwieźć cie gdzies bo jestes w potrzebie a dobra znajoma z Polski udaje ze jestes powietrzem. Przeciez mieszkamy w tym samym miescie.
Kwestia czasu jest jednak sprawa tego jak będzie wyglądała organizacja „polonii” w ojczyźnie misiow Koala. Już teraz dzieci polskich emigrantow chętniej ucza się angielskiego niż jezyka ojczystego, maja australijskich kolegow i koleżanki i wybieraja australijskie kluby i dyskoteki a nie polskie. „Oni” już sa Australijczykami. A nowi Polacy którzy przylatuja tutaj opowiadaja o Polsce i rozkoszuja się urokami Australii. Pozostaje tylko obawa żeby prędzej czy pozniej nie wyszedl z nich ten „smutek” tak charakterystyczny dla przeciętnego Polaka i tak widoczny w opowieściach napisanych przez nasza swiatowa koleżankę.
S

0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home